Dziennik podał, że prof. Nowak otrzymuje listy z pogróżkami i z ... kałem.
Naprawdę, bardzo trudno mi skomentować tę informację. Istnieje pewien poziom deprawacji i absurdu, którego nazwanie staje się niemożliwe. Jakie bowiem słowa oddadzą sens tej wiadomości? Szambo? Dno?
Już wcześniejsza wiadomość, że Rada Wydziału Historii UJ dostosowała się do obowiazujących wytycznych ideologicznych, porażała swoją absurdalnością. Przecież w świecie rzeczywistym deja vu nie istnieje, nic dwa razy się nie zdarza. I to kto podjął tą kuriozalną uchwałę? Historycy! Osoby, wydawałoby się najmocniej zaimpregnowane przeciw niebezpieczeństwu totalitaryzmu.
Dzisiaj w pełni rozumiem ostrzeżenia, które padały w mediach w czasie rzadów PiS, ostrzeżenia przed zaniżaniem przez polityków tej partii poziomu debaty i życia publicznego. Autorzy tych ostrzegawczych głosów wiedzieli dobrze, że naruszenie tej delikatnej bariery ludzkich i kulturowych standardów otworzy puszkę Pandory. Nikt bowiem nie zna siebie lepiej, niż on sam. Teraz sięgnięto po argumenty ostateczne - sięgnięto do kloaki. I to dosłownie.
Czy ta sytuacja będzie jakimś momentem zwrotnym? Jakimś momentem zwrotnym przed powrotem do norm społeczeństwa cywilizowanego? Boję się, że nie. Boję się, że ta wiadomość zostanie przemilczana. Ponieważ, owszem, jest to kał, ale to "nasz kał", słuszny ideologicznie.
Oto miara upadku naszej demokracji.
http://www.dziennik.pl/opinie/article368865/Promotor_Zyzaka_Dostaje_grozby_i_wyzwiska.html
